Sprawdź nasze social media
Po wyjeździe z Budapesztu naszym planem było dojechać jak najbliżej granicy bośniacko-chorwackiej. Atut kamperavana? Kempingi są absolutnie wszędzie, więc jechaliśmy, dopóki czuliśmy się na siłach, jest to niesamowicie wygodne, ponieważ kolejnego dnia można zacząć zwiedzanie bardzo szybko!
Po szybkim śniadaniu od razu w trasę, nie trzeba się pakować, więc pół godziny po wstaniu wyruszyliśmy, co ważne, bez kłótni związanych z pakowaniem 😂
Po drodze mijaliśmy Twierdzę Srebrenik, grzechem byłoby jej nie zwiedzić! Pierwszą przeszkodą była droga dojazdowa, niesamowicie wąska, kręta i stroma. Oczywiście źle skręciliśmy (kto by się spodziewał 😂), w chyba najgorszą drogę jaką się dało, ale umiejętności kierowcy i rozmiar kampervana pozwoliły nam szybko się nawrócić 😅Warto zaznaczyć, że jadąc większym kamperem, poboczne bośniackie drogi stałyby się okropnym koszmarem 😕
Chwila spaceru i mogliśmy zwiedzić tą przepiękną twierdzę, a widoki, ich nie da się opisać 🥰
Potem wyruszyliśmy w drogę do Sarajewa, kierowcy tam nie lubią się z zasadami ruchu drogowego, więc była to bardzo emocjonalna podróż 😅
I jest, Sarajewo, położone w niesamowitej kotlinie, zapadła więc decyzja o szukaniu kempingu z widokiem na miasto 🙈
Jak możecie się domyślić, takich miejsc jest pełno, więc wybór był duży, a zdjęcia nie oddają widoku, jaki zastaliśmy po przebudzeniu ❤
Wieczorem wybraliśmy się na spacer, spróbowanie čevapi i herbaty po arabsku było punktem obowiązkowym, absolutnie polecamy! 😋